Hej!

Jaki czas temu, na blogu opublikowałam recenzję kosmetyków mineralnych (podkładu, korektora i pudru) z firmy Lily Lolo [LINK].  Dziś czas na podsumowanie kremu na dzień, na noc i zielonego korektora mineralnego.

O tym jaką mam skórę i dlaczego zdecydowałam się używać minerałów pisałam w TYM poście.

Przed wydaniem opinii o jakimkolwiek produkcie, zawsze testuje go na sobie przez minimum kilka tygodni. W tym przypadku było to 6 tygodni.

Nawilżający krem na dzień do cery normalnej

Krem zawiera składniki pochodzenia ekologicznego, jest odpowiedni dla wegan i nie był testowany na zwierzętach.

Jego głównym zadaniem jest nawilżenie skóry i z tym radzi sobie naprawdę dobrze radzi. Mnie nie zapchał. Wchłania się dość wolno, dlatego odczekuję kilka minut nim zacznę nakładać podkład.

Niestety nie wchłania się do zera, pozostawia tłustą powłoczkę przez co obniża trwałość podkładu w moim przypadku. Uważam, że byłby idealny dla posiadaczek cery suchej i normalnej.

Krem zamknięty jest w eleganckim słoiczku (50 ml) z pompką. Mi jedna pompka wystarcza na jedną aplikację. Krem jest naprawdę wydajny, a dzięki pompce zachowa dłużej swoje wszystkie właściwości.

Nawilżający krem na noc do cery normalnej

Krem na noc tak jak jego poprzednik zawiera składniki pochodzące z upraw ekologicznych, jest odpowiedni dla wegan oraz nie był testowany na zwierzętach.

Jesienią stan mojej skóry zwykle się pogarsza. Głównymi winowajcami tego stanu jest słońce, a raczej jego brak oraz sezon grzewczy, a co za nim idzie bardzo suche powietrze. W tym okresie zaczynam też używać kosmetyków, które silnie złuszczają mi naskórek.

Krem na noc nie ma więc łatwej roboty. Musi dobrze nawilżać i regenerować moją skórę, a przy tym nie zapychać porów.

Krem z Lily lolo utrzymuje dobre nawilżenie skóry. Skutecznie łagodzi wszelkie zaczerwienienia. Skóra rano jest dobrze zregenerowana i promienna.

Niestety tak jak krem na dzień, nie wchłania się do zera i pozostawia na twarzy tłusty film. Na szczęście nie zapycha, więc zużyje go na pewno do końca.

Tak jak poprzednik sprawdzi się na pewno dużo lepiej dla posiadaczek skór suchych i normalnych. Krem zamknięty jest w zakręcanym słoiczku, szkoda, że nie ma pompki.

Zielony Korektor Blush Away

Jeżeli mamy do zakrycia większy obszar w tonacji czerwonawej (naczynka, rumień, wyprysk itp), do jego zatuszowania idealnie sprawdzi się korektor mineralny do kamuflażu w odcieniu rozbielonej zieleni.

Stosuję go pomiędzy warstwy podkładu (najlepiej na pierwszą z nich) i starannie rozcieram granicę, aby kosmetyk nie był widoczny spod podkładu.

W przypadku kosmetyków o sypkiej formule należy pamiętać o jednej zasadzie. Aby produkt zaaplikować równomiernie, należy uprzednio „wmasować” go w pędzel, tak aby proszek równomiernie osadził się we włosiu.

Pamiętajcie również o złotej zasadzie nakładania kosmetyków mineralnych, czyli lepiej dwie-trzy cieńsze warstwy niż jedna gruba. I nie zniechęcajcie się po pierwszej porażce, aplikacji tych kosmetyków po prostu trzeba się nauczyć.

Podsumowanie

Wszystkie trzy produkty polecam, oba kremy spełniły swoje główne cele, czyli utrzymały dobry stan nawilżenia mojej skóry. Na minus jest niestety delikatny film jaki pozostaje po aplikacji kremów, na szczęście mnie nie zapchały.  Zielony korektor skutecznie pomógł mi zatuszować, to co niekoniecznie chcę aby było widoczne gołym okiem.

Chcecie więcej testów kosmetyków mineralnych? 

Kaja.