Cześć Kochani!

Z Meksyku mieliśmy udać się na Hawaje. Mieliśmy bo nie dotarliśmy tam w zaplanowanym terminie.

Lot z Cancun do Houston przebiegł rewelacyjnie. Samolot był praktycznie pusty, a ja mając cały rząd foteli tylko dla siebie przespałam praktycznie cała podróż.

W Houston wylądowaliśmy o czasie. Mieliśmy 2 h na przesiadkę. W tym czasie musieliśmy odbyć jeszcze rozmowę z konsulem amerykańskim i nadać bagaż rejestrowany (przenieś z punktu A do B po drodze na nasz gate).

Wszystkie loty na trasie Cancun-Houston-Los Angeles-Honolulu mieliśmy odbyć liniami United Airlines. Wykupiliśmy dla własnej wygody i bezpieczeństwa lot łączony z jednym numerem rezerwacji. I tu przestroga dla wszystkich. Jeżeli kupujecie lot z przesiadką i czas na przesiadkę jest krótszy niż 3 godziny, to koniecznie musi być to lot łączony realizowany przez jedną linię lotniczą z jednym numerem rezerwacji. W przeciwnym razie nie liczcie na rekompensatę z tytułu niezdążenia na kolejny lot, nawet jeżeli nie jest to wasza wina. Kupując lot łączony z różnymi liniami lotniczymi, gdy czas na przesiadkę jest relatywnie krótki kupujecie też ryzyko straty lotu.

Ta wspomniana kolejka do immigration  (konsula amerykańskiego) pokrzyżowała wszystkie nasze plany. Nie skłamie jak napisze ze z pośród 25 okienek otwarte były najpierw 3, a potem tylko 2 okienka!!! Rozumiecie?! Było nas w tej kolejce z 300 osób. Które były w dokładnej sytuacji jak my. Tym samym nie zdarzyliśmy na nasz kolejny lot….zabrakło nam 15 minut.

W punkcie obsługi klienta lini United zaproponowano nam nowy lot (z międzylądowaniem w Los Angeles), który przewidywał przylot następnego dnia. 

Nasze Hawaje odleciały nam sprzed nosa.  I w tym wszystkim powinnam usiąść i się rozpłakać (nie byłabym jedyna, obok płakały całe rodziny…), że przecież nie ma w tym naszej winy, że mimo naszych próśb o przepuszczenie nas w kolejce nikt nie chciał nam pomoc…wystarczyło uruchomić kolejne okienko lub przepuścić w kolejce!! 😤 Widocznie Texas to nie jest moje miejsce na Ziemi i tak to będę sobie tłumaczyć..Houston we have a problem! Ehh…

Linia United gwarantuje na pokładzie dla każdego darmowe picie oraz drobne słodkości. 

Z Houston udaliśmy się do Los Angeles w którym spędziliśmy noc. Kaifornia back to Kalifornia! Nocleg, transfer z i na lotnisko oraz vouchery na jedzenie po (50 dolarów na osobę) zagwarantowały nam linie lotnicze. Zupełnie niespodziewanie po roku wróciłam do miasta aniołów :) Od razu przypomina mi się sytuacja sprzed roku gdy wyjeżdżając z LA lamentowalam Michalowi, że już tam nigdy nie wrócę. Życie lubi zaskakiwać. Prawda? Szkoda, że do LA dolecieliśmy w nocy. W przeciwnym razie na pewno wynajęlibyśmy auto i trochę pozwiedzali.

Następnego dnia o 8 opuściliśmy słoneczna Kalifornię i po kilku godzinach lotu przywitaliśmy raj na ziemi. Dzień dobry Oahu. Jesteś jak ze snów.

Mahalo & Aloha

Kaja