Cześć!

Uwielbiam gdy moje ciało jest jedwabiście gładkie! I chyba nie jestem z tym sama :)

W dzisiejszym poście zdradzę sekret jak w naprawdę przyjemny, łatwy i przede wszystkim skuteczny  sposób wygładzić i nawilżyć skórę całego ciała. Peelingi kawowe z Body Boom to moi niekwestionowani faworyci w tej dziedzinie. Dodatkowo cieszy mnie fakt, że to nasza, polska marka, która w 3 lata od powstania zaskarbiła sobie rzesze fanów na całym świecie i stała się naszym produktem eksportowym z którego z pewnością możemy być dumni. Moja przygoda z produktami tej marki rozpoczęła się dwa lata temu temu od klasycznej wersji „uwodzicielski oryginał„. Jak do każdej nowości na rynku kosmetycznym, tak i do tego produktu podeszłam dość sceptycznie. Domowe peelingi kawowe wykonywałam  już od wielu lat, więc co takiego szczególnego może być w produktach marki Body Boom? Na efekty masaży nie musiałam długo czekać.

Po systematycznych masażach peelingami kawowym Body Boom moja skóra jest widocznie:

  • oczyszczona
  • wygładzona
  • miękka
  • nawilżona
  • odżywiona
  • ujędrniona
  • cellulit jest widocznie zredukowany
  • …i pięknie pachnąca

I to nie jest opis producenta tylko są moje własne spostrzeżenia :)

Peelingi kawowe mają również pomóc w walce z rozstępami – ja ich nie posiadam, więc nie mogę tego zweryfikować.

Używając określenia „systematyczne masaże” mam na myśli co 2-3 dzień przez conajmniej miesiąc, a najlepiej non stop tak jak jest to u mnie. Efekt nawilżenia i wygładzenia otrzymamy już po pierwszym zabiegu, jednak ja po kosmetykach oczekuje czegoś więcej. Chcę aby efekt nie był „na chwilę” lecz „na stałe”, dlatego masaż kawowy to u mnie codzienny rytuał, który wszedł mi w nawyk. Jeśli chodzi o walkę z cellulitem tu musimy być już znacznie cierpliwsi, pomarańczowa skórka nie zniknie po kilku masażach. Do produkcji peelingów Body Boom używa się robusty — kawy, która ma dwa razy więcej kofeiny niż najpopularniejszy rodzaj tego napoju — arabica. Jej poziom nie jest bez znaczenia — kofeina pobudza krążenie, przez co uważana jest za składnik pozytywnie wpływający na wygląd skóry. Najlepsze rezultaty widzę, gdy peelingi połączę ze sportem, czyli w moim przypadku z bieganiem. Gdybym te dwa elementy połączyłabym jeszcze ze szczotkowaniem ciała na sucho efekt z pewnością przebiłby photoshopa jednak brak mi systematyczności jeśli chodzi o masaże szczotką – moja organizacja czasu kuleje..

Marka Body Boom stale wprowadza nowości do swojego asortymentu, dziś już są to już nie tylko peelingi kawowe, a także kremy i peelingi do twarzy, balsamy, olejki i glinki do ciała, seria dedykowana dla kobiet w ciąży oraz wiele innych akcesoriów.

Moje perełki z asortymentu Body Boom

Moim ulubionym peelingiem kawowym jest „Magiczny Węgiel” z zawartością aktywnego węgla, który ma dodatkowo intensywne działanie antybakteryjne i przeciwzapalne. Węgiel aktywny brudzi ale bez obaw, po masażu wystarczy spłukać wannę ciepłą wodą. Moje pozostałe perełki to „uwodzicielski oryginał” – z nutą czekolady, „błyskotliwy prowokator” – dodatkowo pięknie rozświetla ciało, „rześka mięta” – świetna po treningu i „zmysłowa truskawka” – która jesienią i zimą przypomina mi o lecie.

Dla niezdecydowanych oraz dla podróżników polecam zestaw „7 cudów Body Boom” w którego skład wchodzi 7 podstawowych zapachów w małych pojemnościach po 30g (standardowe wersje mają 200g).

Po kąpieli na delikatnie osuszoną skórę nakładam truskawkowy balsam do ciała, który ma w swoim składzie ukochane przeze mnie masło shea, alantoinę, mocznik, olej migdałowy (kolejna miłość) i winogronowy. Od balsamu do ciała oczekuje przede wszystkim długotrwałego nawilżenia – ten produkt mnie w tej kwestii nie zawodzi, ponadto pachnie nieziemsko. Dwa razy w tygodniu wykonuje peeling twarzy, szyi i dekoltu. Jako posiadaczka skóry normalnej w kierunku tłustej, systematyczne peelingi twarzy to u mnie podstawa, by zapobiegać powstawaniu zaskórników :)

Moja pielęgnacja twarzy na przestrzeni dwóch lat bardzo się zmieniła. Ponad 10-letnia walka z trądzikiem skutecznie zniechęciła mnie do posiadania sterty produktów do pielęgnacji. Kiedyś wystarczyła jedna pozytywna recenzja abym w ciemno kupiła produkt, który wyleczył komuś przysłowiowego „pryszcza”. Dzisiaj nie stawiam już na ilość lecz na jakość. Moje półki w łazience nigdy nie były takie puste jak teraz. I nawet nie wiecie jaki mi z tym dobrze :)

Używacie produktów marki Body Boom? Jaki produkt jest Waszym ulubionym? A jeśli nie, serdecznie zapraszam Was do zapoznania się z ofertą tej polskiej marki.

Na moim blogu polecam jedynie te produkty, które sama przetestowałam i mnie nie zawiodły.

Kaja.